Nieziemski czerwcowy upał dał się nam we znaki tego dnia ... i w takich sytuacjach klimatyzacja sali weselnej była czymś niesamowitym - tu odżyliśmy ;) Pod wieczór podczas pleneru nad wodą było już cudnie ;) Jak na to patrzę z perspektywy czasu to nawet malownicza burza, która nas pogoniła z przystani miała sporo plusów. Wtedy byłam delikatnie mówiąc wkurzona ... deszcz brutalnie przerwał mi sesję ... ale tak pięknego nieba na zdjęciach dawno nie miałam ;) i powietrze zrobiło się dużo, dużo przyjemniejsze. Plener na przystani zaliczę do rekordowych - po raz pierwszy w 40 minut udało mi się zrobić to co zwykłe robię w min 2 godziny. Oczywiście to zasługa Agi, Kuby i świadków, którzy rewelacyjnie współpracowali i w lot pojmowali o co chodzi w tej zabawie ;) Muszę koniecznie wspomnieć o perfekcyjnej "ramie" pierwszego tańca. Aga i Kuba zaprezentowali układ, który robił spore wrażenie - oczywiście jak przystało na perfekcjonistów twierdzą, że coś im tam nie wyszło ... ale ja nie wiem o czym oni mówią ;) Moi drodzy - dużo szczęścia i miłości na nowej drodze życia!
piekny plenerek :)
OdpowiedzUsuń